Każdy z nas kiedyś zaczynał. Każdy z nas pamięta, że dzień przed spotkaniem z uczniami nie mógł spać i oblewały go zimne poty. Każdy z nas co roku ma nowe klasy i się zastanawia jak to będzie, i jak ułożyć sobie współpracę od początku. Fakt, im ktoś dłużej pracuje, tym większe ma doświadczenie i coraz mniej myśli i martwi się, ale nauczyciele młodzi lub niepewni siebie mogą skorzystać z kilku wskazówek, które przygotowałam.
Nowa klasa, nowa szansa.
Zdarza ci się czasem, że na myśl o nowej klasie robi ci się nie dobrze i zakładasz najgorsze scenariusze i wymyślasz różne możliwe scenariusze co jeden to gorszy? Złe wspomnienia i trauma po jakimś Olku, Marcelu czy Zosi, którzy rozwalali lekcje? Zapomnij o tym! Nowa klasa to nowa szansa. Oni nie znają Ciebie, a Ty nie znasz ich. Macie czyste konta i jesteście jak tabula rasa (z łac. „czysta tablica”), więc wasze relacje i historia dopiero będzie się budować. Wykorzystaj to i od początku działaj konsekwentnie, ale bez uprzedzeń.
Zasad kilka.
No właśnie… konsekwencja! To jest coś, czego nam często brakuje. Łatwo planuje się 1 września, że cały rok będzie piękny i będą latały motylki nad naszymi głowami. Niestety. My planować możemy, ale do tanga trzeba dwojga, więc oprócz naszych chęci, potrzebujemy też pomocy i zaangażowania naszych uczniów, a to łatwiej uzyskać, gdy na początku roku ustalimy zasady. Czy warto pisać kontrakt, który każdy uczeń podpisze i zawiesimy dumnie w sali? Nie, bo za miesiąc będzie trzeba powiesić nową gazetkę, lekcje mamy w różnych salach i zaraz wszyscy o tym zapomną. Lepiej przygotować wklejkę do zeszytu, gdzie przedstawimy przedmiotowy system oceniania i przy okazji przemycimy, jak należy się zachowywać. Taka wklejeczka ląduje przyklejona i podpisana w zeszycie. Takie dwie pieczenie na jednym ogniu. Ale zasady nie są tylko dla uczniów! Jeśli zobowiązaliśmy się do plusików za aktywność lub obiecamy, że w każdym tygodniu będzie lekcja z filmem, to musimy tego przestrzegać. To samo idzie w drugą stronę. Nie wymagajmy od uczniów przenoszenia gór, bo zniechęcimy ich już na samym początku. Więc zastanów się Nauczycielu drogi, co chcesz i czego będziecie mogli dotrzymać.
Przekupstwo to nic złego.
Kto nie lubi prezentów? Chyba wszyscy je lubią. Tym bardziej uczniowie, którzy nie oczekują, że na lekcji dostaną coś poza wiedzą i oceną. Ale gdybyśmy ich zaskoczyli i dostali od nas coś na start na miłą współpracę? To nie musi być nic dużego, nic nie musimy kupować ani ponosić wielkich wkładów zarówno finansowych, jak i czasowych. Moja propozycja – zakładki do książki ze ściągą (tak tak i to taką legalną!) i miejscem na notatki. A jeśli jeszcze będą mogli sami ją ozdobić, to uczniowie was ozłocą i od razu zyskacie w ich oczach. Ten element zaskoczenia będzie działał na twoją korzyść, a o to nam właśnie chodzi.
Ps. Im uczniowie starsi, tym bardziej ich cieszy możliwość pokolorowania i ozdobienia czegoś.
Bądź sobą.
Każdy z nas chce dobrze wypaść, a jak wiemy, pierwsze wrażenie można zrobić tylko jeden raz. Dlatego na pierwszej lekcji uśmiechamy się, biegamy, skaczemy i robimy wszystko, aby pokazać uczniom, jacy jesteśmy fajni i jak dobrze będziemy się razem bawić. No właśnie… Ale czy my idziemy do szkoły się bawić? No nie, i uwierzcie mi, że uczniowie tez mają kilka innych ciekawszych opcji na zabawę niż nasza lekcja. Niestety nawet byśmy się w TOP 10 nie załapali, więc postaw na naturalność. Postaw na poziom, który będziesz trzymać cały rok, bo czasem przewidywalność jest dobra i uczniowie lubią wiedzieć, czego się można spodziewać. Więc bądź sobą od pierwszego dnia. Chyba że, jak to mówią klasycy, możesz być jednorożcem, to zawsze bądź jednorożcem.
Pozdrawiam,
Mrs MP